Dziarski Dev

Poranny stres, praca i ludzie.

Odkąd pamiętam, miałem obsesję na punkcie wczesnego zaczynanie pracy. W poprzednim projekcie zaczynałem mega wcześnie. 07:30? 07:00? 06:00? Nie ma problemu.

Elegancko się pracowało w ten sposób, mega się do tego przyzwyczaiłem i był tego fajny plus – kończyłem wcześnie. Co więcej, miało to dodatkowy wymiar, ludzki. Z Bartkiem (pozdrawiam 🤝) wspólnie ogarnialiśmy projekt, więc poranne zaczynanie razem pracy było taką naszą tradycją.

To był fajny czas. Mimo że odpowiadaliśmy wspólnie za rozwój i niejako to, w jaką stronę szedł produkt, to mieliśmy stosunkowy luz. Jeszcze no stress.

Swoją drogą wczesne wstawanie dobrze łączyło się z tym, jak to wyglądało u mnie w dzieciństwie. Lubiłem wstawać przed wszystkimi. Mega luz, że wszyscy śpią i jestem sam a na zewnątrz jeszcze ciemno.

Chyba to samo działo się, gdy zaczynałem pracę wcześniej – zaczynam przed wszystkimi, mogę spokojnie wejść w ten dzień i nic mnie nie zaskoczy, bo przecież nikogo jeszcze nie ma.

No takie miałem myślenie.

Co się działo, gdy zaczynałem późno? Swoją drogą, w moim mniemaniu późno to 08:30 albo 9:00. Jeśli zdarzyło mi się zacząć później, to dzień był stracony, serio. Z czasem zaczęło mi to wadzić. Stałem się niejako niewolnikiem tego "wczesnego zaczynania". Ranne wstawanie i zbieranie na petardzie i wyrzuty sumienia, że już jest późno, bo chwilę mi się pospało.

Co ciekawe w projekcie, w którym jestem obecnie, mega sporo się dzieje i jestem odpowiedzialny za znacznie większą ilość tematów niż wcześniej. Ten fakt jeszcze bardziej spotęgował chęć zaczynania wcześnie.

Pojawił się dodatkowy, nieraz poważniejszy stres i często powracające uczucie wypalenia.

Do celu

Spoko, ale po co cała ta opowieść? Po to, żeby dać Ci znać o rozwiązaniu, które niespodziewanie się pojawiło. Trochę też po to, żeby pokazać Ci, że warto znaleźć odskocznię od typowej codzienności i programowania.

Trochę nieświadomie udało mi się rozwiązać wcześniej wspomniane problemy. Podsumujmy je, mowa tu o:

  1. Chorobliwej chęci zaczynania wcześnie pracy, połączoną z rozwalonym dniem, jeśli tego nie spełniłem.
  2. Poranne/wieczorne stresy przed pracą. Bycie ciągle w trybie active.

A zaczęło się od kontuzji kolana na nartach na początku tego roku. Akurat stało się to w czasie, kiedy byłem niesamowicie wkręcony w chodzenie na ściankę (Bartek 🤝). Mega nad tym ubolewałem.

Któregoś pięknego dnia, gdy narzekałem, że na ściankę prędko nie wrócę, mój kolega z pracy Mateusz (🤝) zaproponował wspólnie wyjście na siłkę.

💁‍♀️
I co? I to był game changer.

Od końcówki stycznia, aż do dzisiaj zaliczyliśmy, z tego, co widzę jakieś 30 wizyt. I co ciekawe nie ominęliśmy żadnego treningu. Jestem już nawet na etapie narzekania na sprzęt, więc wygląda to nieźle.

I te poranne wyjścia na siłkę o 07:30 /08:00 mnie wyleczyły. Nawet nie wiem, którym momencie spowodowały, że przestałem odczuwać dyskomfort, związany z późnym zaczynaniem. Jednocześnie uczucie stresu cholernie spadło. I co ciekawe, na co dzień mam dokładnie te same problemy i sytuacje w pracy, które miałem na początku roku.

Magic 🪄

Nadal lubię zacząć wcześniej, ale nie jest to cel sam w sobie. Nie mam teraz wyrzutu, że przychodzę o 9 – po prostu jest git.

Z czym Cię zostawiam?

Być może masz już własne wnioski. Od siebie dorzucę, że cholernie ważne jest, kim się otaczasz w życiu. Kompletnie nie wiesz, kiedy w Twoim życiu coś może się zmienić w lepszą stronę. Ktoś da Ci jeden punkt widzenia, które inny pokaże, że wcale nie trzeba walić głową w ścianę, żeby przejść do pokoju obok – wystarczy skorzystać z drzwi.

I to jest mega.

Moim zamiarem nie jest brzmieć jak coach guru. Chcę tylko Ci powiedzieć, że warto, jest się otaczać wartościowymi ludźmi. Z pewnością "ludzie", to coś, co będzie Ci potrzebne w budowaniu siebie jako profesjonalisty i po prostu "człowieka" w branży. Nie chodzi mi o ich przedmiotowe wykorzystywanie czy traktowanie. Co to to nie.

Mam tu zdecydowanie na myśli układy typu win – win. Sam staram się kierować według zasady:

Jeśli Ty mi życzysz dobrze, to ja Tobie razy dwa.

A na koniec pytanie do Ciebie: Masz jakiś przykład ze swojego życia, podobny do opisanego przeze mnie? Daj znać w komentarzu. ✍️

👋
Btw. Samo pójście na siłownie nie rozwiązuje wszystkiego. Nadal pojawiają się stresy czy cięższe dni. Chodziło mi o fakt, że "można inaczej".

Tagi