Jesteś perfekcjonistą, poświęcasz mnóstwo czasu na wiele zadań, a samokrytyka wykańcza Cię?
Zapraszam, mam tę samą przypadłość. Na samokrytykę można patrzeć z dwóch stron. Jedna to ta dzięki, której samokrytyka nas motywuje a druga to ta, przez którą tracimy motywację do działania
Perfekcjonizm
Pozwól, że spojrzę na sprawę ze swojej perspektywy, przerzucając temat do bycia programistą. Być może wiele razy byłeś z siebie niezadowolony, bo straciłeś mnóstwo czasu na rozwiązanie jednego zadania. Zadania, na które w końcowym rozrachunku chciałbyś przeznaczyć co najmniej dwa razy mniej czasu. Sam niejednokrotnie zmagałem się z tym problemem i tak naprawdę nadal to robię. Często było to spowodowane dążeniem do perfekcji. Nieświadomie spędzałem długie godziny na tym, aby poszczególne elementy rozwijanego projektu były zrobione „na perfect(!)”.
Zamiast skupić się na ważnych częściach projektu, poświęcałem cenny czas na dopracowywanie tych mniej ważnych jego części. I chociaż często się na tym łapie, to nie jestem w stanie nad tym zapanować – być może nie ma takiej potrzeby.
A gdyby tak, wykorzystać to?
Mimo że moje dążenie do perfekcji przeszkadza mi, to uważam, że może on mieć pozytywny wpływ na jakość wykonywanych/tworzonych rzeczy. Jednak w wielu przypadkach może wzbudzać w Tobie lęk przed postawionymi sobie wyzwaniami i obniżać poziom motywacji gdy tylko zaczniemy sobie wmawiać, że to, co robisz, robisz zbyt mało wydajnie i że jesteś do niczego.
Należy sobie uzmysłowić, że momencie, w którym w Twojej głowie pojawia się wewnętrzny karcący głos, powinieneś zdać sobie z niego sprawę i w odpowiedni sposób go wykorzystać, bo pewnością samokrytyka nie jest, i nie powinna być naszym wrogiem.
Zamiast karcić samego siebie, powinieneś włączyć zdrowe myślenie i trzeźwo spojrzeć na to czego dokonałeś.
A być może to:
“No nie! Tyle czasu zmarnowałem, powinienem był zrobić to znacznie szybciej. Zmarnowałem mnóstwo czasu!”
Zamienisz na to:
“Hmm! Trochę czasu to zajęło… Tę rzecz mogłem wykonać szybciej – w przyszłości postaram się zrobić to lepiej. Jest ok!”
Natomiast, jeżeli czujesz, że ta krytyka jest rzeczywiście słuszna, to odwróć sytuację. Zamiast zadręczać samego siebie, wyciągnij naukę z tego, co zrobiłeś źle. Niech będzie to lekcja dla Ciebie – ucz się na własnych błędach.
Tak sobie myślę, że bycie perfekcjonistą ma swoje dobre strony. Dążysz do wykonania zadania jak najlepiej, zależy Ci na tym, aby to, co robisz, było bliskie ideałowi, być może chcesz lub musisz zaspokoić swój zmysł estetyki. Jeżeli efekt końcowy był tego wart, to jest jak najbardziej w porządku! Naprawdę! Liczy się dobre wykonanie zadania.
Zaprzyjaźnij się
Jeżeli wymierzymy sobie cios krytyką swojej perfekcji (bez wyciągnięcia wniosków), to napędzi Cię ona w niepotrzebny stres, zepsuje humor, utrudni rozwój i wyzeruje Twój poziom motywacji.
Jeżeli drażni Cię Twój perfekcjonizm, to stanowczo spróbuj zawrzeć z nim pokój. Niech będzie to Twój dobry przyjaciel, a nie Twój wróg.
3 Komentarze. Zostaw komentarz
Ja również mogę powiedzieć, że wyszedłem z perfekcjonizmu. Pomogła mi w tym technika pomodoro. http://produktywnie.pl/1998/technika-pomodoro-najprostsza-metoda-zarzadzania-czasem/
Dzięki temu, że ustalam sobie ograniczony czas na wykonywanie zadań coraz rzadziej łapię się na sytuacji, że przesiedziałem 2 godziny bashując rozwiązanie problemu, który w perspektywie projektu nie jest wcale taki istotny. Takie nakładanie sobie ram, że mam tylko X czasu na wykonanie czegoś, zwiększa ponadto naszą kreatywność, zmusza nas do wybierania rzeczy, które są najtańsze kosztem i wnoszą największą wartość (jak w Scrum).
Dzięki za komentarz. Zdecydowanie zgadzam się z Tobą. Swego czasu też dosyć długo korzystałem z pomodoro ale po jakimś czasie (brak zaparcia?) przestałem. Chyba odświeżę temat 😉
Mi też często zdarza się nie korzystać z pomidora podczas pracy. Ale równie często też wracam do tej techniki. Gdy już tylko złapię się na tym, że czas zaczyna mi się zbyt szybko przelewać przez palce 😉